poniedziałek, 9 września 2013

Devellyn

Gdy się urodziłem nikt nie chciał ze mną rozmawiać nawet moi rodzice traktowali mnie jak powietrze. A gdy się do nich zbliżałem oni odchodzili jakbym był chory na bardzo straszną chorobę. Miałem tego dosyć. Gdy konie i inne źrebaki spały w ciepłych grotach ja musiałem spać na dworze. Jadłem oddzielnie i wszystko robiłem oddzielnie. Aż przywódca podszedł i kazał mi się wynosić. I tak zrobiłem. Błąkałem się samotnie aż natknąłem się na las. Piękny las. Zamieszkałem w nim. Postanowiłem założyć w nim stado. Ciężko było samemu ale ma się przynajmniej satysfakcje z życia. "Będzie dobrze"- tłumaczyłem sobie

Brak komentarzy: