środa, 18 września 2013

Neptun

No więc to było tak: Urodziłem się w stadzie koni w jakiejś (nie pamiętam jakiej) dolinie. Pierwsze 3 mies. spędziłem radośnie, z rodzicami. Moją najlepszą przyjaciółką była Afri (Afrodyta) bawiliśmy się codziennie . Jednak pewnego dnia moi rodzice...zginęli. Do dziś nie wiem jak to się stało. Rada stada postanowiła że wygnają mnie ze stada. No to co? Z płaczem ale musiałem odejść. Najbardziej żałowałem Afri, przecież odejście od stada oznaczało że już jej nie zobaczę! Postanowiłem jej nie mówić, bo by się popłakała, ale w głębi siebie tego żałowałem. Popatrzyłem jeszcze w stronę Afri, a potem powłócząc nogami, szedłem w stronę granicy terytorium stada.
Przeszedłem już trochę , gdy nagle usłyszałem wołanie:
A:Net, Net, czekaj!
N: Afri!! Co ty tu robisz! Skąd wiesz!
A: Szukam cię! Czemu odchodzisz!? Już mnie nie lubisz!?
N:Oczywiście że lubię, Afri, ale mnie wygnali, nie mogę zostać...
A: Co? Naprawdę? Jeśli tak to odchodzę z tobą!
N: Och, Afri! Nie żartuj. Po co ?
A: Nie wiesz!? jesteś moim najlepszym przyjacielem, nie przeżyje bez ciebie!
N: Zastanów się jeśli odejdziesz nie będziesz już mogła wrócić!
A: Tak, wiem ale ja chcę!
N: Jeśli na pewno to okej! Chodź!
I tak poszliśmy. Radziliśmy sobie bardzo dobrze i wcale nie brakowało nam stada. No może Afri trochę za rodzicami ale to jej szybko przeszło.
I tak dorośliśmy. Byliśmy już duzi i Afri została moją dziewczyną. Ale że konie są zwierzętami stadnymi to trochę nam brakowało innych koni. Pewnego dnia dotarliśmy do tego stada i zostaliśmy.

Brak komentarzy: