Mój ojciec był królem. A ja miałam być księciem, ale wyszła księżniczą.
Rodzice nie byli mną zachwyceni, ale mimo to pokochali mnie. Dwa lata
później miała odbyć się moja koronacja i miałam wybrać sobie męża.
Niestety do tego nie doszło, w dniu ceremonii mojego ojca porwała wataha
wilków. Wiedzieliśmy, że ojciec już nie wróci. Panowała żałoba.
Miałam tego dość i odeszłam od stada. Zostawiając matkę i przyszłego
męża. Wędrowałam 2 lata. Miałam już dość samotności i postnowiłam
znaleść je. Długo mi to nie zajęło. Po kolejnych dniach wędrówki
spotkałam pewną klacz.
V: Witaj. Nazywam się Venus, ale mówią na mnie Ven.
L: Witam. Ja jestem Luelle. I poszukuje stada.
V: To już go szukać nie musisz. Chodź ze mną . - Pobiegłam za klaczą bez zastanownienia. Podbieglismy do jakiejś klaczy
V: Devellyn!
L: Witam. Jestem Luelle.
D: Witaj.
V: Devellyn, Luelle chciała by dołączyć do stada.
D: Jasne nie ma sprawy. - Klacze oprowadziły mnie po stadzie i zapoznały z jego członkami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz