Żyłam w stadzie "Mismagius", gdzie miałam przyjaciela imieniem Monetto.
Całe dzieciństwo spędziliśmy razem... może nie całe, ale większość. Rano
budziłam się z wielkim uśmiechem na pyszczku, bo wiedziałam że Monte
czeka na mnie w Mistycznym Lesie, żeby się ze mną bawić.
Pewnego
dnia jak zwykle chciałam iść do mojego przyjaciela, lecz rodzice stanęli
mi na drodze. Od tamtego czasu nie mogłam już przebywać z tarantowatym
ogierem. Bardzo mnie to zabolało. Codziennie musiałam ćwiczyć sztuki
walki a potem uczono mnie korzystania z moich mocy. Ponadto uczyłam się
również dobrych manier, poprawiono mój chód, abym poruszała się z
gracją. Wszystko we mnie zmienili, bowiem byłam księżniczką. Każdego
dnia tęskniłam za chwilami spędzonymi z Monetto i marzyłam o tym, aby
stąd uciec razem z nim.
Kiedy skończyłam 2 lata moi rodzice, Vent i
Vectra oznajmili mi, że książę potężnego królestwa "Masmegas" ma zamiar
mnie poślubić, tym samym łącząc dwa potężne stada w jedną całość. Książe
Eidan był marzeniem każdej klaczy, inteligentny, dowcipny, szlachetny a
przede wszystkim dobrze ustawiony. Byłam zrozpaczona tą wieścią, bowiem
nie kochałam go. Podczas podróży do sąsiedniego królestwa, zaatakowały
nas pantery, była to jedyna szansa na ucieczkę.
Błąkałam się po
nieznanych mi terenach dość długo. Tego roku zima była wyjątkowo sroga.
Padłam na pokrytą śniegiem ziemię, samotna i wycieńczona. "Czyli tak
właśnie ma zakończyć się moje życie? Bez rodziny, dzieci i ukochanego?
Ja chciałam tylko normalnie żyć..." - myślałam, patrząc się w błękitne
niebo. Po chwili zamknęłam oczy i ...
Obudziłam się w tajemniczej grocie.
D: Witaj nieznajoma, jak Cię zwą?
V: Ven ... Venus. Gdzie ja jestem?
D: Jesteś już bezpieczna. Znalazłem Cię nieprzytomną na śniegu. Jestem Devellyn.
V: Dziękuję.
D: Skąd pochodzisz?
V: Z królestwa "Mismagius".
D: Słucham?
V: Nie wiesz nic o tym stadzie?
D: Ymm... a powinienem?
V: A ty masz stado?
D: Emm... powiedzmy. - zaśmiał się.
V: Hmm?
D: Oj no dobra! Nie mam stada, jestem tutaj sam. Chciałabyś może do mnie dołączyć? Wiesz... tak samemu to nudno jest.
V: Z wielką chęcią do Ciebie dołączę. - uśmiechnęła się.
D: No to super! A teraz odpoczywaj, przyniosę Ci coś do jedzenia. - ogier wyszedł z groty.
V: Dziękuję. - wyszeptałam i położyłam się spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz